damianekxd

Napiszę opowiadanie o tragedii w Smoleńsku zaczynające się od zdania: To było 10.04.2010 roku o godz.8:56.W tekście musi się znaleźć krótki dialog. PILNE!! JESZCZE NA DZISIAJ!!

+0 pkt.
Odpowiedz

Odpowiedzi: 3

about 14 years ago

To było 10.04.2010 roku o godz.8:56.Zobaczyłam wielki samolot spadający z kilkunastu metrów.schowałam się kilka naście metrów dalej i usłyszałam ogromny huk i wybuch.Bardzo się przestraszyłam i natychmiast zadzwoniłam po karetkę i na straż pożarną. gdy wróciłam do domu po całej tej katastrofie mama powiedziała mi że to był samolot z najważniejszymi osobami w Polsce.Gdy to usłyszałam byłam w ogromnym szoku i zemdlałam. Obudziłam się w szpitalu o godzinie 13.27.byłam w bardzo ciężkim stanie,widziałam płaczącą mamę która siedziała nad moim łóżkiem.Na zajótrz wróciła do domu.Leżałam w łóżku sama nagle weszła moja mama by zemną porozmawiać.Zapytała -kochanie co widziałaś na tym lotnisku -ja widziałam spadający samolot mamo -a czy coś słyszałaś? -tak.Słyszałam ogromny huk a potem dwa wybuchy -Kochanie masz szczęście że się schowałaś a teraz już śpi Po tych słowach szybko zasnełam.Gdy się obudziłam włączyłam telewizję by pooglądać jakiś film ale tam zobaczyłam że jest tragedia narodowa samolot prezydenta rozbił się w drodze do Katyńa.Było mi bardzo przykro z powodu tych osób więc postanowiłam się pomodlić.Jest to dla mie ogromna przykrość i razem z rodzicami postanowiliśmy że pojedziemy do Warszawy na pogrzeb.

karolcia0706

Intermediate Odpowiedzi: 76 0 people got help
about 14 years ago

To było 10.04.2010 roku o godz.8:56. Była to sobota-weekend-, więc dopiero co wstałam. Przeszłam się po domu, ale nikogo nie zastałam. Przeszukałam pokoje, kuchnię, łazienkę... Nic. Tylko przenikliwa cisza. Nagle posłyszałam, niesiony wiatrem szept. Na palcach podążałam do salonu. Gdy uchyliłam drzwi mama siedziała na podłodze i modliła się. Ale nie tak jak zwykle. W tą modlitwę włożyła dużo serca, a po jej policzku spływała prawdziwa łza. Zobaczywszy mnie szybko się przeżegnała i wstała. -Co się stało mamo?-zapytałam niepewnie i z widocznym niepokojem w głosie. Cisza. -Mamo,odpowiedz!Proszę! -Jesteś już duża, taka duża! Śmierć nie jest ci obcym zjawiskiem. Coś ścisnęło mnie w gardle. Czy tacie się coś stało?! -Widzisz... Dziś wydarzyła się straszna tragedia... Nasz prezydent i ważni politycy zginęli w wypadku samolotu lecącego na 70 rocznicę mordu katyńskiego. Historia zatoczyła koło... Nic na to nie poradzimy. -To niemożliwe... Ledwie parę dni temu widziałam go w telewizji... Jaki los może być okrutny! -To prawda. -Teraz na pewno będzie ogłoszona żałoba narodowa... -i nie mogłam dokończyć, bo poczułam, że po policzku spływa mi coś wilgotnego. -Spokojnie-rzekła pełnym ciepła głosem mama.- Nic nie możemy na to poradzić.-powtórzyła- Wystarczy tylko się modlić i wierzyć, że oni już są u boku Pana. To powiedziawszy obie uklękłyśmy do modlitwy. Naród pogrążył się w żałobie, a ja myślałam jakie życie jest krótkie i zaskakujące. Doszłam do wniosku, że trzeba być dobrym, by potem móc wiecznie się radować. Ten dzień jest na pewno przełomowym dniem w aktach historii Polski!

Wiolka_na_6

Talented Odpowiedzi: 41 0 people got help
about 14 years ago

To było 10.04.2010 roku o godz.8:56. Była to sobota-weekend-, więc dopiero co wstałam. Przeszłam się po domu, ale nikogo nie zastałam. Przeszukałam pokoje, kuchnię, łazienkę... Nic. Tylko przenikliwa cisza. Nagle posłyszałam, niesiony wiatrem szept. Na palcach podążałam do salonu. Gdy uchyliłam drzwi mama siedziała na podłodze i modliła się. Ale nie tak jak zwykle. W tą modlitwę włożyła dużo serca, a po jej policzku spływała prawdziwa łza. Zobaczywszy mnie szybko się przeżegnała i wstała. -Co się stało mamo?-zapytałam niepewnie i z widocznym niepokojem w głosie. Cisza. -Mamo,odpowiedz!Proszę! -Jesteś już duża, taka duża! Śmierć nie jest ci obcym zjawiskiem. Coś ścisnęło mnie w gardle. Czy tacie się coś stało?! -Widzisz... Dziś wydarzyła się straszna tragedia... Nasz prezydent i ważni politycy zginęli w wypadku samolotu lecącego na 70 rocznicę mordu katyńskiego. Historia zatoczyła koło... Nic na to nie poradzimy. -To niemożliwe... Ledwie parę dni temu widziałam go w telewizji... Jaki los może być okrutny! -To prawda. -Teraz na pewno będzie ogłoszona żałoba narodowa... -i nie mogłam dokończyć, bo poczułam, że po policzku spływa mi coś wilgotnego. -Spokojnie-rzekła pełnym ciepła głosem mama.- Nic nie możemy na to poradzić.-powtórzyła- Wystarczy tylko się modlić i wierzyć, że oni już są u boku Pana. To powiedziawszy obie uklękłyśmy do modlitwy. Naród pogrążył się w żałobie, a ja myślałam jakie życie jest krótkie i zaskakujące. Doszłam do wniosku, że trzeba być dobrym, by potem móc wiecznie się radować. Ten dzień jest na pewno przełomowym dniem w aktach historii Polski!

tysiunia1999

Novice Odpowiedzi: 11 0 people got help

Najnowsze pytania w kategorii Język Polski

Ładuj więcej