czy troska o losy ojczyzny jest dla każdego człowieka wartością najwyższą ? Rozważ problem i uzasadnij swoje stanowisko , wykorzystując wnioski z analizy załączonego fragmentu powieści Henryka Sienkiewicza ,,Pan Wołodyjowski''. odwołaj się do także do postaw dwóch innych bohaterów literackich. Nastała chwila milczenia, którą przerwał mały rycerz: – Baśka! – rzekł – słuchaj no, Baśka… – Co, Michałku? – Bo prawdę rzekłszy; okrutnie nam dobrze ze sobą i tak myślę, że gdyby jedno z nas poległo, to by drugie bez miary tęskniło. Basia doskonale zrozumiała, że mały rycerz mówiąc: „gdyby jedno z nas poległo” zamiast: „umarło” – siebie miał na myśli. Przyszło jej do głowy, że on może nie spodziewa się wyjść żywym z tego oblężenia, że chce ją oswoić z tym terminem, więc straszne przeczucie ścisnęło jej serce i złożywszy ręce rzekła: – Michale, miej miłosierdzie nad sobą i nade mną! Głos małego rycerza był nieco wzruszony, choć spokojny. – A widzisz, Baśka, że nie masz słuszności – rzekł – bo tak wziąwszy tylko na rozum, cóż to jest to życie doczesne? Przez co tu kark kręcić? Komu tu będzie dostatkiem smakować szczęśliwość i kochanie, kiedy wszystko kruche jako zeschła gałęź, co? Lecz Basia poczęła się trząść z płaczu i powtarzać: – Nie chcę, nie chcę, nie chcę! – Jak mi Bóg miły, tak nie masz słuszności – powtórzył mały rycerz. – Ot, uważasz, tam w górze, za onym cichym miesiącem, jest kraina wiekuistej szczęśliwości. O takiej to mi gadaj! Kto się na tamtą lewadę dostanie, ten dopiero sobie odsapnie, jakby po długiej drodze – i pasie się spokojnie. Jak na mnie termin przyjdzie (a to przecie żołnierska rzecz), zaraz sobie powinnaś powiedzieć: „Nic to!” Po prostu powinnaś sobie powiedzieć: „Michał odjechał, prawda, że daleko, dalej jak stąd na Litwę, ale nic to! bo i ja za nim podążę.” Baśka, no, cicho, nie płacz! Które pierwsze odjedzie, to drugiemu kwaterę przygotuje – i cała sprawa. Tu przyszło na niego jakby widzenie rzeczy przyszłych, bo oczy podniósł ku miesięcznemu blaskowi i tak dalej mówił: – Co to doczesność! Dajmy, że ja już tam będę, aż tu ktoś puka do niebieskich podwoi. Święty Piotr otwiera; patrzę ja: kto? moja Baśka! Rety! o! to dopiero skoczę! o! to dopiero zakrzyknę! Miły Boże! słów w gębie brak! I nie będzie płakania, jeno wieczne wesele, i nie będzie pogan ni armat, ni min pod murami, jeno spokój i szczęśliwość! Ej, Baśka, pamiętaj: nic to! – Michale, Michale! – powtarzała Basia. I znowu nastała cisza, przerywana tylko odległym monotonnym dźwięczeniem kilofów. Wreszcie Wołodyjowski ozwał się: – Baśka, zmówimy sobie teraz pacierz. I te dwie dusze, czyste jak łzy, poczęły się modlić. W miarę jak odmawiali pacierze, spływał na oboje spokój, a potem zmorzył ich sen i usnęli aż do pierwszego brzasku. Pan Wołodyjowski odprowadził następnie Basię […], na odchodnym zaś rzekł jej: – Pamiętaj, Baśka: nic to!

+0 pkt.
Odpowiedz

Odpowiedzi: 0

Najnowsze pytania w kategorii Język Polski

Ładuj więcej