gotosex957

Czy troska o losy ojczyzny jest dla każdego człowieka wartością najwyższą? Rozważ problem i uzasadnij swoje stanowisko, wykorzystując wnioski i analizy załączonego fragmentu powieści Henryka Sienkiewicza Pan Wołodyjowski. Odwołaj się także do postaw dwóch innych bohaterów literackich. Twoja praca powinna liczyć co najmniej 250 słów. Nastała chwila milczenia, którą przerwał mały rycerz: – Baśka! – rzekł – słuchaj no, Baśka… – Co, Michałku? – Bo prawdę rzekłszy; okrutnie nam dobrze ze sobą i tak myślę, że gdyby jedno z nas poległo, to by drugie bez miary tęskniło. Basia doskonale zrozumiała, że mały rycerz mówiąc: „gdyby jedno z nas poległo” zamiast: „umarło” – siebie miał na myśli. Przyszło jej do głowy, że on może nie spodziewa się wyjść żywym z tego oblężenia, że chce ją oswoić z tym terminem, więc straszne przeczucie ścisnęło jej serce i złożywszy ręce rzekła: – Michale, miej miłosierdzie nad sobą i nade mną Głos małego rycerza był nieco wzruszony, choć spokojny. – A widzisz, Baśka, że nie masz słuszności – rzekł – bo tak wziąwszy tylko na rozum, cóż to jest to życie doczesne? Przez co tu kark kręcić? Komu tu będzie dostatkiem smakować szczęśliwość i kochanie, kiedy wszystko kruche jako zeschła gałęź, co? Lecz Basia poczęła się trząść z płaczu i powtarzać: – Nie chcę, nie chcę, nie chcę! – Jak mi Bóg miły, tak nie masz słuszności – powtórzył mały rycerz. – Ot, uważasz, tam w górze, za onym cichym miesiącem, jest kraina wiekuistej szczęśliwości. O takiej to mi gadaj! Kto się na tamtą lewadę dostanie, ten dopiero sobie odsapnie, jakby po długiej drodze – i pasie się spokojnie. Jak na mnie termin przyjdzie (a to przecie żołnierska rzecz), zaraz sobie powinnaś powiedzieć: „Nic to!” Po prostu powinnaś sobie powiedzieć: „Michał odjechał, prawda, że daleko, dalej jak stąd na Litwę, ale nic to! bo i ja za nim podążę.” Baśka, no, cicho, nie płacz! Które pierwsze odjedzie, to drugiemu kwaterę przygotuje – i cała sprawa. Tu przyszło na niego jakby widzenie rzeczy przyszłych, bo oczy podniósł ku miesięcznemu blaskowi i tak dalej mówił: – Co to doczesność! Dajmy, że ja już tam będę, aż tu ktoś puka do niebieskich podwoi. Święty Piotr otwiera; patrzę ja: kto? moja Baśka! Rety! o! to dopiero skoczę! o! to dopiero zakrzyknę! Miły Boże! słów w gębie brak! I nie będzie płakania, jeno wieczne wesele, i nie będzie pogan ni armat, ni min pod murami, jeno spokój i szczęśliwość! Ej, Baśka, pamiętaj: nic to! – Michale, Michale! – powtarzała Basia. I znowu nastała cisza, przerywana tylko odległym monotonnym dźwięczeniem kilofów. Wreszcie Wołodyjowski ozwał się: – Baśka, zmówimy sobie teraz pacierz. I te dwie dusze, czyste jak łzy, poczęły się modlić. W miarę jak odmawiali pacierze, spływał na oboje spokój, a potem zmorzył ich sen i usnęli aż do pierwszego brzasku. Pan Wołodyjowski odprowadził następnie Basię […], na odchodnym zaś rzekł jej: – Pamiętaj, Baśka: nic to! Proszę o pomoc na 27 stycznia czyli na ten piątek :>

+0 pkt.
Odpowiedz

Odpowiedzi: 0

Najnowsze pytania w kategorii Język Polski

Ładuj więcej